niedziela, 22 czerwca 2014

Uczucie silniejsze od przeznaczenia.

Sasuke:

Wszedł właśnie do swojego domu z nieciekawą miną. Spodziewał się, że dostanie mniej zajmujące zadane od swojego “szefa”, jakim był sam Pan Podziemi. Perspektywa, iż musi opuścić swoją willę na więcej niż kilka tygodni wcale mu się nie uśmiechała.
Opadł na sporej wielkości kanapę, chcąc na chwilę uspokoić rozjuszone nerwy. Tańczące ogniki w oczach powoli nikły, zastępując ten stan spokojem. Oparł głowę o podgłówek, wsłuchując się w nicość. O ile owa nicość w ogóle istniała. Chociaż w świecie, w którym żył wszystko było możliwe to nie przejął się swoją obojętnością, w jaką popadł. Jemu było już wszystko jedno, co się z nim stanie, byleby nie było to związane ze sprawami, które ciążyły mu za życia ziemskiego.
Mimo iż po swojej nagłej śmierci stał się bezwzględnym Demonem, chcącym tylko przyprawiać ludzi o ból, to jednak silne uczucie jakie żywił do swojej wybranki serca pozostało w nim nadal. Było ono tak silne, że rozsadzało go od wewnątrz, kiedy o niej pomyślał. W takich momentach chciałby ponowie umrzeć i - jeśli to by było możliwe - zapomnieć wszystko. Albo zniknąć na zawsze, byleby nie czuć tego ciągłego rozszarpywania w okolicach klatki piersiowej.
W obecnym, pośmiertnym świecie nie ma czasu na miłostki, czy też rozpamiętywanie o tym “poprzednim życiu”. Tutaj, aby być szanowanym i wszechwładnym Demonem musi stać się bezwzględny w tym co robi.

Naruto:

Młody, przystojny mężczyzna tylko oparł się o stół, upijając łyk gorzkiego alkoholu nazwanym sake. Jego myśli przemierzały do wspomnień, w jakich uczestniczył on i inny towarzysz, nazywany Osamotnionym Mścicielem. Gardził do dzisiaj jego imieniem, dlatego nigdy go nie wypowiadał. Budziło w nim odrazę i nienawiść, a także wiele innych sprzecznych uczuć.
Zacisnął z całych sił dłonie, podnosząc kolejny kieliszek i upijając go w jak najszybszym tempie. Musiał go dorwać! Chciał, aby drań pożałował tego co uczynił! Przeczesał dłonią szybko lśniące, żółte włosy, które przysłaniały mu czoło. Każda noc przepełniona była tęsknotą i bólem. Dlatego stał się silniejszy!
Głośno odchrząknął wychodząc i kierując się w stronę miejsca bliskiego jego mrocznemu sercu. Był to piękny wodospad, którego widok najpiękniejszy był latem. Przystanął nad nim, wsłuchując się w błogą ciszę. Każdego roku odwiedzał to miejsce, a przed oczami nie dostrzegał niczego więcej, oprócz jej. Była najładniejszą kobietą, którą spotkał. Pamiętał, jak zabiegało o nią wiele kawalerów, ale on i Osamotniony Mściciel nigdy nie zrezygnowali.       
Jednak musiał wyrównać stare porachunki, dlatego wzbił się w stronę nieba. Pędził po nim, jak najszybciej. Nie mógł czekać! Podpowiadała mu to dusza, jaka również prosiła o błogosławieństwo i odkupienie. Nie wiedząc kiedy, ale znalazł się na terytorium wroga. Wszedł nieproszony, mierząc zimnym spojrzeniem „swojego ulubieńca”.  

(...)

Widzę, że stęskniłeś się za mną... - mruknął z szerokim uśmiechem na twarzy. Przypatrywał się swoimi ślepiami w przeciwnika, jakiego znał długi czas. Wiedział, że nie skończy się to tylko zwykłą rozmową...
- Ja za to widzę, że nawyki za życia wciąż pozostały - odpowiedział szorstko w stronę nieproszonego gościa. - Dalej nie wiesz co to znaczy “pukać” - dopowiedział, nie otwierając oczu.
- Myślę, że powinniśmy porozmawiać... - rzekł, zaciskając nerwowo dłonie i podchodząc do mężczyzny, którego ścisnął za kołnierz. Mierzył go cały czas zimnym spojrzeniem. Tak bardzo go nienawidził!
- Natomiast ja myślę, że nie powinieneś się tu tak panoszyć - warknął, odpychając blondyna. Nie podobało mu się w żadnym stopniu zachowanie chłopaka, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu nie są dla siebie przyjaciółmi.
- Ciekawe kto się panoszy! - odszczekał mu, uderzając go z całych. Jego oczy, które były łagodne przez długi czas w bardzo dziwny sposób zmieniły swój blask. Widniało teraz w nich coś innego, niż dotychczas - pogarda i pustka.
Sasuke przeleciał przez ścianę, robiąc w niej własnym ciałem dziurę, za co przeklął w myślach, choć nie tylko za to. Patrząc na zniszczenia zdał sobie sprawę z siły swojego rywala, która urosła wraz z jego zniknięciem.
Naruto tylko uśmiechnął się do siebie pod nosem, ocierając lekki pot z czoła. Był z siebie dumny, ponieważ po raz pierwszy od dawna mógł zmierzyć się ze swoim “dawnym przyjacielem” jakim był Uchiha.
Musiał się wiele nauczyć, podczas wygnania z “Raju”, ponieważ stał się o wiele silniejszy niż kiedy go wcześniej spotkałem…, pomyślał czarnowłosy, wstając.
- Akurat to nie ja wpadam do czyjegoś domu i nie tłukę jego właściciela - podsumował, wpatrując się w Uzumakiego z nienawiścią w czach.
Naprawdę cię pokonam! Przegrasz tym razem! - przemknęło przez myśl, blondynowi.
Pojawił się przed Sasuke, wykonując inny gest. Był ledwo dostrzegalny, ale bardzo silny i bolesny. A mogło się wydawać, że anioł pstryknął zaledwie jednym palcem.
- Zabiję cię, słyszysz?! - wykrzyczał, a jego tęczówki tylko się rozszerzyły.  
- Ach, to teraz grzeczny Aniołeczek zmienił się w Diabełka? - zapytał, drażniąc się z blondynem. - A myślałem, że chcesz wrócić do swoich uporządkowanych “przyjaciół” - prychnął, unikając tym razem kolejnego ciosu, wymierzonego wprost na jego twarz.
- Pożałujesz zaraz tych swoich słodkich słóweczek! - Rozłożył bez namysłu swoje skrzydła, a następnie szybkim gestem ścisnął ciało Sasuke, aby nie mógł się uwolnić.
Karooki czując jak zimne i spocone dłonie zaciskają się na jego gardle, postanowił nie dawać dzikiej satysfakcji swemu przeciwnikowi i aby uwolnić się, wsadził mu kciuki w gałki oczne, co dało natychmiastowy skutek.
- Ty popaprańcu! - syknął przez zęby, odsuwając się od niego i ocierając krew, która zaczęła ciec spod powiek. - Zabiłeś ją i nagle uciekasz od śmierci, tak?!
- Czegoś tu chyba nie rozumiesz, kolego… - powiedział nade spokojnie. - Śmierć mnie właśnie zabrała i za swoje grzechy zostałem zesłany TU. Dlatego gniję w tym miejscu, a nie tam “na górze”.
- Zawsze wolałeś tylko skupiać się na sobie...! - krzyczał. Jego gniew nie miał końca, był coraz silniejszy.
- Wydawać się może, że to ja kiedyś tak powiedziałem do swojego przyjaciela, który nałogowo jadł tylko ramen. - Podniósł wolno rękę, jakby chcąc strącić natarczywą muchę, jaka swym lotem jak i żywotem przeszkadzała wszystkim dookoła. Jednakże żadnej muchy nie było. Był tylko on i Uzumaki.
- Wiele słów i wiele czynów nas poróżniło, byśmy mogli nazywać siebie przyjaciółmi... - Uśmiechnął się tylko, wyciągając miecz z pochwy.
- Więzi takie jak przyjaźń czy miłość nie znikają o tak - powiedział, pochodząc do ściany, na której zawieszone miał cztery katany. - One stopniowo przemieniają się w nienawiść, gdy z grę wchodzi kobieta. - Wyrwał, przyczepioną lekko linką jedną z katan i ruszył z impetem na niebieskookiego.
Mężczyzna tylko osłaniał się swoimi pięknymi, szarymi skrzydłami przed atakami Uchihy. Lekko dyszał, podskakując i unikając kolejnego ciosu.
- Sasuke!
- Tchórzysz? - zapytał, nie zaprzestając wymierzać ciosów.
- Ja nigdy nie tchórzę! - Odsunął się na bok, wycierając z kącika warg posokę. Odczuwał lekkie zmęczenie. Wiedział, że jego “przyjaciel” będzie dobrym rywalem. Nie pomylił się w tym, dlatego odgarnął kosmyki włosów na bok.
Nie dane im było dokończyć zagorzałej i pasjonującej walki, gdyż nagle usłyszeli dziwny dźwięk, który w żaden sposób nie pasował do ich “miłej rozmowy”. Naruto wsłuchiwał się w niego, podskakując.
- Co tu się dzieje?! - zapytał, rozszerzając oczy ze zdziwienia. Raptownie zauważył, że obok zjawił się dziwny, skrzaczasty, dosyć duży stwór. - Aaaaaa! Co to kurka jest?!
Sasuke bez wzruszenia patrzył na całą szopkę z rozbawieniem. Wiedział, kto właśnie przerwał im małą pogawędkę i wcale nie był tym faktem ucieszony.
- Sasuke, co to ma być?! - krzyczał, chowając się za ścianą. Spoglądał zdziwiony na wielkoluda, przez co reakcja była wręcz komiczna.
- Jam jest Pan i Władca tego Świata, karzełku - powiedział na tyle głośno, aby oboje zatkali uszy, żeby nie ogłuchnąć. - Zaś wy, jako moi poddani powinniście słuchać moich poleceń jak i zasad, które ustanowiłem, kiedy się tu osiedliłem.
- Co to znaczy? - zapytał czarnowłosy, który wciął się w wypowiedź Naruto:
- Nie wyglądasz mi na takiego, który zarządza całym podziemiem - odpowiedział, drapiąc się po tyle głowy, jak to miał w zwyczaju.
- Wy dwaj złamaliście jedno z zasad o ciszy w strefie mieszkalnej bez żadnej przyczyny! - krzyknął.
- O czym ty do mnie mówisz?! Nie rozumiem cię, wielkoludzie... - mówił niebieskooki, mrugając swoimi oczami.
Olbrzym spojrzał na blondyna z niedowierzeniem i politowaniem.
- Jak możesz nie znać Nouna? - zapytał równie zdziwiony Sasuke. - Przecież to Władca Podziemi… - westchnął, kręcąc głową.
- Nie wygląda na takiego... - mówił zdziwiony, głośno wzdychając. - Naprawdę?!
- TAK! - wrzasnęli obaj mężczyźni na Uzumakiego.
- Chcecie się bić?! - krzyknął uradowany ze swoim pięknym uśmiechem. Był bardzo podekscytowany, przez co ponownie ścisnął ręce.
- Nie zamierzam się bić z takim półgłówkiem jak ty, blondynku - westchnął, wypuszczając powietrze z płuc, wypełnione siarką. - Natomiast zabrać cię stąd, ponieważ moja prawa ręka ma coś do zrobienia. - Uśmiechnął się tajemniczo do czarnowłosego i już po chwili ani Naruto, ani Nouna nie było ani śladu.
- Nareszcie spokój - westchnął, ponownie siadając na kanapie.

Sakura:

Piękna kobieta imieniem Sakura przypatrywała się wodospadowi, który znajdował się nieopodal jej starego domu. Lubiła to miejsce. Było spokojne, prawie nikt na nim nie przebywał. Uniosła swoje skrzydła, wznosząc się do góry. Czuła wiatr we włosach, tańcowała w pewien sposób razem z nim. Gdyby ktoś się temu przypatrywał stwierdziłby, że tworzą doskonałą parę.
Delikatnie się uśmiechnęła, odgarniając długie kosmyki na bok. Była nazywana Seksowną Anielicą, dlatego nie bez powodu wybrał ją Naruto Uzumaki. Kobieta była z nim szczęśliwa, ale czuła, że to nie wszystko, co mógłby jej los zaoferować. Pragnęła miłości, jaka sprawiłaby, że odczuwała radość.
Skierowała się w kolejne miejsce, które było zakazane dla niewinnych aniołów takich jak ona. Wylądowała na ziemi, wchodząc do ciemnego i mrocznego lasu. Zadrżała, kiedy zahaczyła o wystający korzeń, przez który runęła jak długa. Ona, która nie znała zła ani odrobinę, była przerażona. Uniosła się i zaczęła biec. Chciała się oddalić z tego terenu, dlatego niespodziewanie znalazła się w innej części. Słyszała ciszę, ale przed swoimi zielonymi tęczówkami dostrzegała wiele nagich demonów oraz ludzkich kobiet, które obcowały ze sobą.
- Gdzie ja jestem...? - szepnęła, trzymając się kurczowo drzewa. Oddychała powoli, a jej oczy rozszerzały się ze zdziwienia.
Różniła się od nich. Biła od niej czystość i dobroć, a od nich pożądanie i piękno.
Sasuke:

Jak co wieczór, Sasuke udał się na ziemię, by pofiglować z córami człowieczymi. Tak jak się spodziewał nie tylko on obrał sobie za cel Polan Rozkoszy, więc uśmiechnął się pod nosem, widząc znajome twarze innych, wysoko postawionych demonów. Następnie jego wzrok powędrował na ponętne ciała kobiet, które jak w amoku chętnie oddawały swoje cnoty nieznanym im istotom.
Zazwyczaj przychodziły tu demony z różnych zakątków Mrocznego Państwa, więc rzadko można było zobaczyć powtarzające się osoby.
Czarnowłosy nie musiał się nawet ruszać, ponieważ wianuszek młodych kobiet oplótł go, powoli rozbierając z odzienia. Były jak zaprogramowane maszyny; bez żadnego wyrazu twarzy, wykonywały każde polecenie, jakie się im zleciło.
- I co Sasuke? - zapytał demon z powyginanymi rogami na czole. Był to Brat Pana Piekieł, Bunta, pomysłodawca owego miejsca. - Znowu cię tu widzę, choć ostatnim razem zaklinałeś się, że tu nie przyjdziesz - zaśmiał się ze swoich słów.
- Ostatnim razem to twój brat, tak jak teraz dał mi beznadziejne zadanie do wykonania - rzekł powoli otwierając oczy. - Muszę się zrelaksować - szepnął do siebie.
- W takim razie wybierz sobie dziwkę i baw się dobrze. - Uśmiechnął się tajemniczo.
Niewiele myśląc Uchiha odepchnął od siebie dwie natarczywe, cycate kobiety i udał się w kącik, gdzie znajdowały się nowe, dopiero co schwytane dziewice, które siedziały w klatce. Kucnął przed konstrukcją i przybrał maskę wybawiciela, chcącego wydostać zapłakane niewiasty z miejsca, w jakim się znalazły. Wyciągnął rękę, by dotknąć policzka niebieskowłosej, co zostało przyjęte z aprobatą.
- Wyciągnij… mnie stąd… - szlochała w dłoń chłopaka.
Sasuke wiedział, że dziewczyna już jest jego. Uśmiechnął się jadowicie, czego ona nie zauważyła. Kiwnął głową w stronę strażnika, aby wypuścił jego zdobycz.
- Chodźmy, skarbie - powiedział uwodzicielsko, zasłaniając własną koszulą nagie ciało kobiety. Odszedł z nią kilka kroków, po czym obrócił naprzeciw siebie i wbił się w jej usta. Dziewczyna na początku nie protestowała, dopiero gdy pocałunki stawały się bardziej natarczywe, spostrzegła się, co ten przystojny mężczyzna tak na prawdę od niej chce. Sasuke zaczął błądzić swoimi rękoma po seksownym ciele niebieskowłosej, doprowadzając ją do obłędu. W tej chwili oddałaby każde swoje usługi, byleby jej pożądanie zostało zaspokojone.
Czarnowłosy już miał opuścić dolne odzienie, gdy ktoś mu w tym przeszkodził.

(...)

Sakura przeniosła swoje spojrzenie na dwóch mężczyzn, którzy rozmawiali ze sobą. Jednemu z nich najbardziej się przyglądała. Wyróżniał się pośród wszystkich. Poczuła, że jej policzki czerwienią się, a serce dziwnie przyspiesza.
Co to za dziwne uczucie…
Bardzo powoli wykonała krok do przodu, przez co nadepnęła na gałąź. Cicho syknęła, ponieważ jej pięty nie były okryte. Uśmiechnęła się mimo tego do samej siebie. Była niezdarą, ale piękną, jakiej zwykły demon nie mógłby się oprzeć. Długie włosy, jasna karnacja i pociągające, młode ciało kusiło i było wyjątkowe.
Poczuła silny powiew, zasłaniając się białymi, przepięknymi skrzydłami. Kiedy rozchyliła swoje pióra, zauważyła tego samego osobnika, który zabawiał się z młodymi, cnotliwymi panienkami. Kobieta mocno się speszyła, podchodząc w ich stronę.
- Dlaczego ich nie wypuścisz..? - zapytała, a w oczach Haruno można było zauważyć współczucie. Odznaczała się wrażliwością, jako jedna z nielicznych anielic.
Czarnowłosy obejrzał się do tyłu, spoglądając na osobę, która przeszkodziła mu w igraszkach ze swoją ofiarą. Jakie było jego zdziwienie, gdy ujrzał pełną czystości i wdzięku, różowowłosą anielicę. Tym bardziej nie mógł wymyślić powodu, dla którego owa istota znalazła się w miejscu pełnym rozpusty, takim jak to. Odwrócił z powrotem głowę w stronę kobiety, która cicho pomrukiwała, aby w końcu spełnił jej prośbę i ukazał jej czym jest piękno złączonych w jedno ciał.
- Dlaczego mi nie odpowiesz…? Czy uczyniłam coś złego…? - szepnęła, smucąc się.
- Co taki słodki i uroczy aniołek robi w takim miejscu? - zapytał przez ramie, nie zaprzestając dotykać córy człowieczej.
- Zabłądziłam… - powiedziała, chwytając go za rękę i odciągając mężczyznę na bok. Zaciskała nerwowo dłoń, ponieważ była przerażona.
- Ach… - westchnął, puszczając niezadowoloną kobietę, która upadła na zimną trawę. - Z tego, co mi wiadomo to te rejony nie są przeznaczone dla aniołków, chyba was o tym uczono, prawda? - Podniósł jedną z powiek, wiedząc, że każdą osobę płci przeciwnej to kręci.
Zawstydziła się jeszcze bardziej, zakrywając dłonią swoje rumieńce.
- Nie uczono mnie o tym. Jestem od niedawna tutaj nowa. - Zamrugała.
- Cóż za zbieg okoliczności, ja również! - Klasnął w dłonie niekontrolowanie.
- Nie wierzę ci! - powiedziała niespodziewanie, wzdychając tylko. Wzniosła się do góry, odlatując powoli.
Wzrok Sasuke powędrował w dół, gdy poczuł drobną dłoń na swojej łydce, po czym nie przejmując się rozpaloną kobietą pofrunął za różowowłosą.
- Zaczekaj! - wrzasnął za nią.
- Poradzę sobie sama! - odkrzyknęła, przyspieszając.
- Nie znasz terenu, a jak wpadniesz na Strażników? - zapytał, ścigając brwi.
- Nie musisz się mną martwić!
- Co za temperament… - szepnął pod nosem, doganiając ją.
Przypatrywała mu się, skrępowana.
- Muszę wracać do domu. Ktoś na mnie czeka - odparła, wymuszając uśmiech.
- To chociaż pozwól, żebym wskazał ci bezpieczną drogę. - Uśmiechnął się przyjaźnie.
Już w jego głowie pojawił się diaboliczny pomysł, jak może pożegnać się z nowo poznaną anielicą.
- Dobrze i dziękuję - odwzajemniła jego mimikę twarzy. Zatrzymała się przy nim, wpadając niespodziewanie w ramiona nieznajomego.
- Jestem Sasuke Uchiha - wyszeptał jej do ucha.
Zadrżała, szybko się odsuwając.
- Ja jestem Sakura Haruno.
- Miło mi cię poznać Sakuro - powiedział już głośniej, ponownie przysuwając się do dziewczyny. Złapał ją i zatrzymał na jednym z drzew. Zaczął powoli zbliżać się twarzą ku niej, gdzie niespodziewanie przyssał się do jej szyi.
Zarumieniła się, odchylając swoją głowę. Nie rozumiała intencji mężczyzny, ale chciała więcej.
Widząc pozwolenie ze strony różowowłosej, zaczął powoli, lecz bardziej śmielej obdarowywać kobietę pocałunkami. Całował szyję, dekolt, brodę, policzki... Gdy dotarł do jej ust, ona odwzajemniła jego zachłanny pocałunek.
Zapragnęła więcej, dlatego pozwoliła mu na dalsze działanie. Rozchyliła swoje wargi, przyciskając go do siebie. Odczuwała coraz większą przyjemność. Było to uczucie inne, niż te które znała. Bardzo miłe i przyjemne.
Uchiha dostrzegając podnieconą dziewczynę, powędrował wolną ręką po jej udzie, podnosząc lekko zwiewną sukienkę.
Odepchnęła go od siebie, wznosząc się do góry i odlatując z miejsca, które skłoniło ją do nieprzyzwoitych rzeczy. Z zawrotną prędkością znalazła się koło wodospadu, dysząc. Spojrzała na własne odbicie, które było inne niż dotychczas.
- Co ja zrobiłam? - zapytała samą siebie. Dotknęła tylko opuszkiem palców swoich ust, jakie pragnęły jego gorących, spragnionych muśnięć.

Sasuke:

Od pierwszego i ostatniego spotkania z różowowłosą anielicą minęło kilka miesięcy. Z dziką satysfakcją stwierdził, że wie, gdzie jego nowa ofiara zamieszkuje. Przychodził do niej, lecz nigdy nie ujawniał się, jedynie przyglądał się jej poczynaniom z ukrycia.
Spodobała mu się. Klął na siebie i swoją duszę, ale tęsknota za dawną ukochaną, która notabene tak bardzo przypominała Sakurę nie dawała mu spokoju. To dlatego przypatrywał się jej dniami i nocami. To jak chodziła, jak wzdychała, jak spała.
Wszystko tak podobne do niej..., pomyślał zrozpaczony.
Pojedyncza łza popłynęła po jego gładkim policzku, aczkolwiek szybko wyparowała, pod wpływem wysokiej temperatury jego ciała. Westchnął ociężale, przymykając powieki.
- Stęskniłem się za tobą! - Sasuke usłyszał tak bardzo znienawidzony przez siebie głos, przez który dostał gęsiej skórki.
Do kogo on...?!, krzyknęło w myślach jego alter ego.
Czarnowłosy wytrzeszczył oczy, zerkając na anielicę oraz nowo przybyłego blondyna.

Sakura:

Błąkała się, każdego dnia po lesie, aby zapomnieć o uciążliwej tęsknocie za demonem, który wzbudził w niej mieszane uczucia, jakich nigdy nie poznała. Wiele nocy spędziła oddalona od swojego ukochanego w pobliżu wodospadu. Jedynie w tym miejscu mogła płakać i tęsknić za nim. Tak bardzo pragnęła jego ramion.
Z rozmyśleń wyrwał ją głos ukochanego, który podbiegł i obrócił ją w swoją stronę.
- Stęskniłem się za tobą! - wykrzyknął z szerokim uśmiechem na twarzy, całując ją niespodziewanie w policzek. Sakura tylko odwzajemniła jego mimikę, odsuwając się i spoglądając w błękitne niebo.
- Ja też tęskniłam… - wyszeptała, jakby pod nosem. Przez moment posmutniała, ale Uzumaki, jakby tego nie zauważył i dalej kontynuował swoją opowiastkę.
Sasuke! Proszę pomóż mi!
Przytaknęła w pewniej chwili mężczyźnie. Gdy się do niej raptownie zbliżył, ze wszystkich sił chciała uciec, ale tego nie zrobiła. Na przekór samej siebie odwzajemniła pocałunek. Nie umiała odpowiedzieć sobie w myślach dlaczego to zrobiła, ale jej dusza podpowiadała, że to właśnie ON, który namącił w jej głowie to wykonywał. Nie dość, że był tajemniczym, mrocznym potworem to cholernie pociągającym, przez co podbił jej serce jednym ulotnym spojrzeniem.
Oderwała się, gdy usłyszała pewien głos.

(...)


Zostaw ją! - krzyknął, wychodząc z ukrycia czarnowłosy. - Nie dotykaj jej!
- No proszę, kogo my tu mamy! - odkrzyknął wyniośle blondwłosy, podnosząc do góry podbródek Haruno, aby skraść kolejny niewinny pocałunek. Kobieta nie wiedziała, co ma zrobić czy pozwolić mu na kolejne poczynania, czy uciec do Sasuke.
- Zaskoczony?
- Nigdy nie będę zaskoczony, gdy cię zobaczę! - Wpił się w wargi anielicy tak mocno, że bez żadnych słów odepchnęła swojego kochasia na bok. Spoglądała na nich, zasmucona. Nie rozumiała, dlaczego oboje się tak zachowują.
Zamyślona potknęła się i upadła na ziemię. Syknęła cicho. Jednak nie spostrzegła jednej drobnej rzeczy; sukienka, która przykrywała jej piersi odsłaniała znaczącą ich część. Tak samo włosy, które wodziły po jej zarumienionych policzkach, przez co wyglądała bardzo pociągająco i kusząco.
Sasuke nie mógł oderwać wzroku od zagubionej anielicy i nie zauważył, kiedy Naruto zamachnął się i uderzył go z pięści w twarz. Poleciał kilka metrów dalej, po czym zatrzymał się na jednym z rosnących w ogrodzie drzew. Warknął zły na swoje słabości, a następnie spojrzał ze wściekłością na niebieskookiego.
- Zabiję... - syknął jadowicie.
- Nie boję się ciebie, Uchiha! Tyle osób skrzywdziłeś, a dzisiaj spotka cię cenna nagroda za to wszystko…! - wykrzyknął, podbiegając do niego i chwytając za kawałek koszuli.
Czarnowłosy złapał za przedramienia blondyna, chcąc odepchnąć go od siebie, lecz jego niedźwiedzi uścisk ani drgnął. W jego umyśle nastąpiła konsternacja, aczkolwiek szybko znalazł rozwiązanie w zaistniałej sytuacji. Wzniósł ręce na wysokość żeber, a w następnej kolejności z nadludzką siłą uderzył nimi w okolice serca, łamiąc kilka kości.
Uzumaki upadł z hukiem na ziemię, dławiąc się krwią, która popłynęła z jego warg.
- Ty draniu! - wykrzyknął z trudem się podnosząc.
Znalazł mój słaby punkt, cholera!, krzyczało alter ego Naruto.
- Przestańcie! - wrzasnęła kobieta, podchodząc do Sasuke i zatrzymując go. - Dlaczego chcesz go zabić?! Dlaczego?!
- Niech sam ci odpowie na to pytanie…
- Ciekawe, co mam jej odpowiedzieć! Ja nic takiego nie zrobiłem! - zaśmiał się tylko złowieszczo.
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, Sasuke? - zapytała ze smutkiem.
- Ponieważ ten idiota nie chce pamiętać, jak pchnął mieczem Hinatę, bo wpadł w złość..., tak jak teraz.
- W jaką złość? - spytał się, oplatając swymi rękoma Sakurę i nie pozwalając się jej uwolnić. Można było usłyszeć, jak śmiał się coraz głośnie. Postanowił przyłożyć miecz do szyi anielicy, aby poigrać z uczuciami kochanków. - Kochasz ją, prawda?! A więc nie pozwól, aby umarła!
- Właśnie o tym mówiłem... - westchnął, spoglądając wprost w rozzłoszczone oczy blondyna. - Zostaw ją, zanim zrobisz sobie krzywdę! - krzyknął w jego stronę.
- Jesteś taki naiwny. - Przybliżył broń do jej krtani, lekko rozcinając skórę.
Sakura głośno przełknęła ślinę, czując szczypanie.
- Cholera - zaklął pod nosem. - Czego chcesz?!
- Twojego bólu i nieszczęścia. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej, zniżając miecz do jej brzuch. - W przyszłości nie da ci dziedzica. Będziesz zadowolony, prawda?!
Sasuke widząc szaleństwo w gestach blondyna, ruszył na niego z impetem odrywając ostry przedmiot od ciała dziewczyny.
Anielica upadła na ziemię ze łzami w oczach, próbując uciec z miejsca walki, ale nie spostrzegła, gdy przeciwnik wykonał ruch w jej stronę i wbił ostrze w jej słabe ciało. Jedynie co z siebie wydała to głośny krzyk. Dopiero po jakimś czasie spojrzała w dół i zauważyła wypływającą krew.
Uzumaki na reakcję kobiety, odpowiedział głośny śmiechem.
- Lubię takie zabawy, gdy jedna ze stron przegrywa!
Sakura dotknęła swojej rany, przygryzając wargi z bólu.
- Jesteś obłąkany - rzekł, chcąc wbić w mężczyznę katanę.
Blondyn uniknął ataku, wyjmując kunai, który skierował w stronę Haruno. Bez żadnych zapowiedzi przejechało ono po policzku, okaleczając kawałek jej skóry.
- Zabiję!!
Sakura załkała głośno, ukrywając swoją twarz. Tak bardzo się bała, że dzisiaj umrze. Nie chciała stracić swojego ukochanego. Nie mogła do tego dopuścić, dlatego z trudem wstała i podeszła do niego.
- Nie zostawiaj mnie samej, proszę…!
Uchiha dostrzegł, jak Naruto spogląda w stronę błagającej kobiety. To była jego szansa. Podciął nogi szaleńczemu mężczyźnie, który zaczął zbliżać się do Sakury, po czym wyciągnął krótki miecz zza paska i wbił go prosto w serce.
Haruno głośno krzyknęła, zasłaniając oczy. Gdy usłyszała ciszę, spojrzała na demona, który przypatrywał się jej. Dopiero po chwili upadła nieprzytomna i wykończona na ziemię. Jej rana była bardzo głęboka, przez co wykrwawiła się w szybkim tempie.

(...)

Anielica uchyliła powieki, czując ból w miejscu, który uniemożliwił jej wstanie. Nie wiedziała, gdzie się znajduje. Było to ciemne miejsce, przypominające swym wyglądem jaskinię. Wzrokiem poszukiwała ciemnowłosego, ale nigdzie nie dostrzegała jego zarysu sylwetki.
- Sasuke…? - zapytała słabym głosem, sycząc.
- Tak? - odezwał się, podchodząc do niej powoli.
- Gdzie jesteśmy? Nic nie pamiętam - wyszeptała. - Zimno tutaj - dopowiedziała, drżąc.
- Spokojnie - powiedział, wtulając się w nią. - Naruto po stracie Hinaty oszalał... - westchnął na samo wspomnienie.
Dotknęła jego policzka, a później ucałowała.
- Dziękuję, że mnie uratowałeś - szepnęła, spoglądając w jego ciemne oczy. Jej serce ponownie wykonało figiel. - Opowiesz mi, co się stało?
- To smutna historia, na pewno chcesz ją usłyszeć?
- Chcę ją usłyszeć.
Przymknęła powieki, wsłuchując się w opowieść Uchihy. Było jej przyjemnie, gdy ją obejmował. W porównaniu do niej był osobnikiem, którego temperatura ciała była bardzo wysoka. A ona, jako anielica nie mogła odczuwać takiego ciepła.
To takie cudowne...
Nawet w trakcie życia nie doznała takiego szczęścia, które teraz odczuwała w jego obecności. Poznała dzięki niemu, czym jest miłość, pożądanie i czułość.
- Bardzo dawno temu, gdy ja i Naruto byliśmy dziećmi obiecaliśmy sobie, że nasza przyjaźń przetrwa wszystko. Jednak wtedy jeszcze oboje nie rozumieliśmy, czym ona tak właściwie jest - opowiadał cały czas mężczyzna, obejmując Sakurę ramieniem. - Pewnego pięknego, słonecznego dnia, gdy skończyłem 20 lat poznałem wyjątkową osobę. Była to piękna, młoda kobieta, która ciągle się śmiała i posiadała wiele marzeń, ale…
Kobieta zrozumiała, że pokochała mężczyznę, jakiego przeszłość była bardzo smutna. W pewien sposób rozumiała go. Sama straciła przed śmiercią wiele osób, które były bliskie jej dobremu sercu.
- Ale…? - zapytała.
- Ubiegało wiele o nią mężczyzn, którzy pragnęli wyłącznie jej urody, ale było dwóch, chcących jej szczęścia. Byłem to ja i Naruto. Aby ją uszczęśliwić wybraliśmy niewłaściwą drogę, czyli rywalizacji. Każdy pojedynek wygrywałem, ale mój przeciwnik nigdy... Był bardzo uparty, nie poddawał się, ale mimo to miał swój honor.
Przysłuchiwała się jego opowieści, smucąc.
- I  nagle stało się najgorsze. Nigdy nie przypuszczałem, że to nastąpi. Hinata, którą kochałem ponad wszystko przepadła na wieki. A Naruto oszalał tak na punkcie zemsty, że zabił ją na moich oczach... Oto historia mojego życia ziemskiego.
- Ja nie zginę, Sasuke! - Pocałowała go nagle w usta, sama siebie zaskakując. Nie chciała, aby się smucił.
- Wyobrażam sobie. - Uśmiechnął się. - Jednakże nasza miłość jest zakazana, skarbie.
- Powinnam już wracać - wyszeptała ze smutkiem w głosie. Przejechała jeszcze raz po jego policzku, wstając. - Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
- Ja również - szepnął, patrząc jak Sakura wychodzi.
Szła bardzo powoli, ocierając drżącymi dłońmi łzy. Nie chciała odchodzić. Pragnęła być przy nim, ale nie mogła, ponieważ byli wrogami.

Chciałabym, abyś mnie zatrzymał.
Bym mogła zostać z tobą na zawsze…

Chciałbym ją zatrzymać.
Byśmy mogli zostać ze sobą na zawsze...

Kilka miesięcy później:

Spotykali się ukradkiem już od pewnego czasu, ale jeszcze ani razu nie zbliżyli się do siebie tak, jak bardzo by tego chciał Sasuke. Pragnął ją wziąć w ramiona i dać taką przyjemność, by mogła zapamiętać ją do końca swego życia.
Sakura uśmiechnęła się szeroko, kiedy zauważyła w oddali zamyślonego ukochanego. Podbiegła do niego, przytulając go i głośno krzycząc:
Stęskniłam się za tobą!
- Ja również, ukochana! - powiedział, uśmiechając się do niej promiennie.
Zarumieniła się na jego słowa, odwracając twarz w inną stronę.
- Co będziemy dzisiaj porabiać?
- A na co masz ochotę?
- Czy znasz może jakieś miejsce, gdzie będziemy sami? - zapytała speszona, odgarniając włosy na bok.
- Hmm... - zamyślił się na chwilę. - Jest takie miejsce, ale musielibyśmy zejść na ziemię. - Uśmiechnął się.
- Zaprowadzisz mnie tam? Chciałabym być zostać z tobą sama - odpowiedziała, całując go nagle w usta. Pragnęła go od pewnego czasu. Nie potrafiła pohamować swoich instynktów, dlatego nic mu nie powiedziała co zaplanowała.
Sasuke nie krył swojego zdziwienia jej nagłą propozycją, lecz bardzo mu się ona spodobała.
- Dobrze - rzekł, uwodzicielsko.
- A więc chodźmy tam!
Czarnowłosy zaśmiał się z dziewczyny, po czym rozłożył swe czarne jak noc skrzydła. Popatrzał na nią z troską, ale także z uwielbieniem. Wzbił się w powietrze, nie oglądając się za siebie. Wiedział, że poleciała za nim, nie musiał specjalnie patrzeć, żeby się upewnić.
- Za mną! - powiedział, chcąc przekrzyczeć wiatr.

Gdy oboje znaleźli się na miejscu, Haruno szeroko się uśmiechnęła. Było to ciche miejsce, a na dodatek bardzo piękne. Usiadła na piasku, wsłuchując się w szum morza, które ich otaczało.
- To Karaiby, prawda? - zapytała z uśmiechem.
- Zgadłaś - rzekł, uśmiechając się promiennie. - Kiedy byłem jeszcze człowiekiem, moi rodzice zabierali mnie tu na wakacje - westchnął. - Wiesz, czasem chciałbym wszystko zapomnieć...
- Nie możesz zapomnieć o swoich wspomnieniach, ponieważ nie byłyby piękne, gdybyśmy ich nie tworzyli razem, Sasuke. - Wstała, podchodząc do niego i rzucając go na ziemie. Usiadła na bez żadnego zastanowienia okrakiem i wpiła się nachalnie w jego usta namiętnie. Po chwili dłonią przeczesała jego gęste, czarne włosy.
Nie spodziewał się, że jego wybranka od razu przejdzie do rzeczy, zwłaszcza, że to sama anielska posłanka, której zabronione jest czynienie takich rzeczy.
- Kocham cię - powiedziała, rozrywając jego koszulę i bładząc dłońmi po jego umięśnionym torsie. - Nigdy nie zaznałam miłości z żadnym mężczyzną, gdy byłam człowiekiem. Jesteś pierwszym i jednym, Sasuke, który mnie nauczył tego. Jestem ci wdzięczna. Uczyń mnie twoją, proszę.
- Ja też cię kocham, najmilsza - wyszeptał. - Cieszę się z twoich słów... - Uśmiechnął się.
Swoimi rękoma zaczął masować jędrne pośladki dziewczyny, które nieraz miał ochotę chwycić. Zazwyczaj miała przykryte ciało i miał teraz szansę zobaczyć, co Haruno skrywała pod  zwiewną sukienką. Sasuke obrócił ją w taki sposób, że teraz on górował, składając na jej ciele gorące pocałunki.
Kobieta zamruczała, oddając mu całusy w międzyczasie. Czuła, jak napierał na nią swoim spragnionym ciałem, dlatego w rytm rozkoszy, wygięła się pod nim i odchyliła swoją szyję. Dłońmi rozpoczęła gładzić jego plecy bardzo powolnymi gestami.
- Nie chcę wstrzymywać się już więcej! Nie wytrzymam, ani minuty dłużej!
- Jeszcze chwila, kochanie... - wyszeptał, pozbawiając Sakury ostatniego odzienia. Podniósł ją i położył na rozłożony koc, który wyglądał, jakby tylko na nich czekał. - Już!
Przejechała po jego ramieniu, unosząc się i ucałowując go. Odczuwała przyjemne dreszcze w okolicach podbrzusza. Nie czuła nigdy wcześniej tak silnego pożądania.
Sasuke spojrzał na nią, czując, że sam jest u kresu wytrzymałości, po czym widząc pozwolenie wbił się w nią niespodziewanie.
- To dziwne uczucie… - wyszeptała z trudem łapiąc oddech.
Poczuła ból, gdy jej partner rozpoczął z nią pierwsze obcowanie. Lekko go ścisnęła, drapiąc paznokciami po torsie, aby zwolnił tempo, jakie narzucił.
- Cii - uspakajał ją, cicho szepcząc uspakajające słówka. Zwolnił, gdy ujrzał ból wymalowany na jej pięknej twarzy. Niebawem, czując jak różowowłosa się rozluźnia, zaczął się w niej coraz szybciej poruszać.
Sakura odpowiadała mu głośnymi pomrukiwaniami, wznosząc się razem z nim w cudowny rytm. Poczuła nagle, jak jej białe, piękne skrzydła, przemieniają się w szare. A całe ciało napręża się i odczuwa niesamowitą ekstazę.
- Sasuke...
- Tak? - Ledwo był w stanie cokolwiek powiedzieć.
- Jesteś cudownym kochankiem - szepnęła, tym razem przejmując inicjatywę. Usiadła na mężczyźnie i zaczęła poruszać się raz w górę, a raz w dół. Chciała, aby poczuł, że jest jest jej naprawdę dobrze.
Czarnowłosy uśmiechnął się do siebie i na takie działanie kobiety, która zawładnęła jego sercem. Złapał ją za biodra, chcąc dopasować się do ruchów, jakie narzuciła równocześnie całując jej mleczne piersi.
Idealnie się do siebie dopasowywali, dlatego Haruno podkręciła tempo. Wyglądała teraz bardzo seksownie i pociągająco, kiedy wykonywała gwałtowne i niespodziewane ruchy, nabijając się na partnera. Przez co wydawała z siebie  głośniejszy jęk.

Igraszkowali ze sobą przez kilka godzin, a gdy skończyli, zmęczeni opadli na gorący piasek, zawiedzeni, że to już koniec.
- Nie mam sił - zaśmiała się do niego, wpatrując w niebo.
- Ja również - odpowiedział jej tym samym i zaśmiał się.
- Było cudownie! Mam nadzieję, że dałam ci przyjemność tak wielką, jakiej nigdy nie odczułeś!
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo było mi z tobą dobrze. - Pocałował ją w czubek głowy i przytulił do siebie.
Wtuliła się w niego, przymykając powieki. Była zmęczona po długiej przygodzie z ukochanym. Po chwili można było usłyszeć jej ciche chrapanie.

Nad ranem się zachmurzyło, przez co Sasuke musiał zabrać nadal śpiącą anielicę do domku, który znajdował się nieopodal. Jakie było jego zdziwienie, gdy zobaczył w środku Nouna i Kami popijających herbatę i grających w karty.
Haruno uchyliła powieki, przeciągając się na rękach Uchihy.
- Gdzie jesteśmy, skarbie?
- W domku, który niegdyś należał do moich rodziców - rzekł, lecz szybko postawił dziewczynę na równe nogi, zakrywając jej ciało swoją koszulą.
Nałożyła odzienie Sasuke na siebie, które podkreślało jej zgrabne nogi i pośladki. Wyglądała w nim bardzo seksownie.
- Hmm, co sądzisz o ludziach, Nouna? - zapytał brodaty mężczyzna. - Czy są oni tacy sami, jak my?
-  Ludzie nigdy nie są tacy, jak my - zarechotał głośno. - Są grzeszni i bezduszni, ale także jest w nich ta iskierka dobroci. My żyjemy wiecznie, a oni tylko umierają - wypluł niemalże owe słowa, rzucając kolejną z kart.
- A więc nasi podopieczni są tacy jak oni? Jak ludzie?
- Ludzie, a my posiadamy tylko jedną różnicę. Wiesz jaką?
- Hmm... - zamyślił się. - Mów.
- Ludki posiadają umiar, a my nie.
- Ach, no tak. - Spojrzał na przerażonych, młodych, którzy jeszcze kilka godzin wcześniej dobrze się bawili
- My możemy rządzić światem, a oni nie. To nas różni, głupcze - zaśmiał się Noun.
- Wiecie, co chcemy wam przekazać, prawda? - zapytał Kami, przyglądając się im.
- Kocham Sakurę i nie pozwolę, żebyście nad rozdzielili! - powiedział Sasuke na tyle pewnie, że sam by sobie uwierzył.
- Hmm? - mruknął brodacz. - A więc to tak?
- Ja też nie pozwolę na to, abyście nas ze sobą rozdzielili! Dlaczego chcecie odebrać mi osobę, którą kocham najbardziej na świecie?! Czy to nie ty uczyłeś, że miłość pozwala rozkwitać, dojrzewać i zmieniać się? Nie widzicie, że Sasuke jest dobry?!
- Moje drogie dziecko, ależ ja stworzyłem miłość dla ludzi, nie dla aniołów.
- Miłość?! Stary chyba żartujesz, najarałeś się wtedy? - zapytał Noun.
- Nigdy nie poznałam miłości, gdy byłam człowiekiem. Dlaczego chcesz odebrać mi tą jedyną szansę, gdy się jej nauczyłam?! - Z jej policzków spłynęły łzy.
Kami jedynie westchnął na jej słowa, o czym powiedział łagodnym głosem:
- Kto powiedział, że chcę odebrać tobie tego mężczyznę?
- Powiedziałeś, że miłość istnieje jedynie dla ludzi. Nie rozumiem, dlaczego nie mogą poznać jej aniołowie - szepnęła ze smutkiem w głosie.
- Ponieważ aniołowie nie mogą mieć dzieci - odpowiedział tajemniczo.
- Wszyscy mogą się bzykać - dopowiedział Noun ze śmiechem. - Ale na co komu bachory?
- A co się stanie, jeżeli anielica zajdzie w ciążę? - zapytała zaciekawiona.
- Och, przecież to niemożliwe. Ten przywilej jest zarezerwowany wyłącznie dla ludzkich kobiet.
Haruno posmutniała jeszcze bardziej na te słowa. Pragnęła mieć dziecko z ukochanym. Nie rozumiała, dlaczego Sasuke milczał.
- Dlatego wysyłamy was na ziemię, byście pielęgnowali wasze uczucie. - Uśmiechnął się do swojego kolegi, Nouna, który gdyby mógł wydłubałby mu oczy drutem do robienia skarpet.
- Co takiego? - zdziwił się Uchiha.
- Naprawdę?! To niemożliwe! - wykrzyknęła uradowana Haruno.
- Ależ możliwe, możliwe - powiedział Kami i po chwili pstryknął palcami.
Obraz zaczynał się rozmazywać, a dłoń Sasuke zawisła w powietrzu. Chciał złapać rękę ukochanej, lecz nie zdążył tego uczynić, gdyż zostali przeniesieni do innej rzeczywistości. Jedyne co zdążył powiedzieć to ciche: Kocham Cię, skarbie.

Świat:
Dziewczyna szła w stronę parku, nucąc po cichu piosenkę. Straciła wszystkie swoje wspomnienia, jedynie o czym pamiętała to o dwóch słowach: Kocham Cię. Próbowała sobie przypomnieć właściciela, ale przed oczami widziała jedynie zamazane obrazy.
Posmutniała tylko, siadając nad wodospadem. Nie rozumiała dlaczego, ale to miejsce przypominało jej o tęsknocie, jaką odczuwała wewnątrz. Przymknęła powieki, wsłuchując się w głuchą ciszę. Wiatr rozwiewał jej długie, różowe włosy, którymi bawił się od jakiegoś czasu. Podskoczyła, gdy usłyszała głos psa, jaki nieopodal szczekał. Gdy próbowała wstać, momentalnie została powalona przez psisko, które merdało ogonem i lizało ją potwarzy.
- Hayate! - krzyknął mężczyzna, który ledwo co już biegł. Zatrzymał się, dostrzegając psisko, uwieszone na kimś.
- Przestań! - Śmiała się coraz głośniej różowowłosa, próbując wyrwać od zwierzęcia, które zaczepiało kobietę.
- Hayate!? Chodź tu! - powiedział rozkazującym tonem, na który zwierzak zareagował. - Bardzo panią przepraszam - rzekł przepraszającym głosem.
- Nic się nie stało - wyszeptała, podnosząc się z ziemi i otrzepując ubranie. Uśmiechnęła się szeroko do mężczyzny.
Sasuke poczuł dziwne ukłucie w sercu. Jego wargi spierzchły, a dłonie zaczęły się pocić.
A więc to jest miłość od pierwszego wejrzenia?, zapytało alter ego czarnowłosego.
- Ma pan uroczego pieska! - zachichotała, odgarniając kosmyki włosów za ucho.

Co to za dziwne uczucie...
Czuję, jakbym go znała.

- Co…? - zapytał, jakby dopiero co wybudził się z transu.

Co to za dziwne uczucie…?
Nie możliwe, byśmy się już kiedyś spotkali…

- A tak. - Złapał się z tyłu głowy, jakby został za coś zganiony. - Wabi się Hayate.
Podrapała Hayate za uchem, uśmiechając się cały czas.
- Nazywam się Sakura Haruno, a ty? - Przełknęła ślinę, skrępowana urodą mężczyzny.
- Sasuke Uchiha.
Tak oto dwójka zakochanych dusz spotkała się po wielu latach rozłąki. Ich uczucie nigdy nie wygasło, nawet gdy ich wspomnienia zostały rozwiane jak płatki liści przez wiatr.
Miłość poznaje ludzi i ich złącza.
Miłość sprawia, że stajemy się dla kogoś ważni.
Miłość zmienia i uczy, a gdy się obejrzymy za siebie widzimy, że straciliśmy głowę dla wyjątkowej osoby.
Lecz to czy będziemy żywić do kogoś miłość nie zależy od nas, tylko od sił wyższych, które wpływają na to, iż poznajemy kogoś, aczkolwiek uczucie rozwija się u nas samoistnie.
A więc na miłość nie ma nic wpływu, jak tylko zwykły przypadek, któremu musimy się poddać.

Od autorek:

Angie: Wiem, że to nie ta partówka, na którą czekacie, ale Aira wciągnęła mnie w pisanie tak, jak zawsze lubię - trochę ja, trochę ona. Jest to chyba najlepszy sposób na motywację. Lecz nie martwcie się! Już niebawem ujrzycie moją partówkę!!!
Aira: Tak w ogóle to siema wszystkim. xD Niektórzy mogą mnie znać z pisania, inni już nieco mniej xD A tak na poważnie. Przygotowuję dla was wiele wiele partkówek i pikanterii w jednym. :D Jesteście na to gotowi? ;p
Angie będę pierwsza, która przeczyta twoje dzieło :D


Dziękuję Aira :)

2 komentarze:

  1. Wrrrr !!! Taki cudny i długi komentarz i mi się usunął i nie dodał T____T Nie wiem czy teraz go powtórzę. Może dam go w skrócie. Jestem wdzięczna Angie że zapytała mnie o tego bloga. Historia jest wspaniała, cudowna i w ogóle miód, cud i orzeszki !!! Tematyka nie jest mi obca, gdyż obecnie siedzę w Aniołach i Demonach :P Żal mi Naruto, który w akcie szaleństwa zabił Hinatę i chciał skrzywdzić Sakurę. O matko jak ja uwielbiam takie wątki :D Niekończąca się miłość Haruno i Uchihy doprowadza ich do ... wiadomo czego :P a efektem końcowym jest zesłanie ich na ziemię aby mogli cieszyć się swym szczęściem :D To mi bardzo przypomina sagę Upadłych. Również była para Anielska, która poznali moc prawdziwej miłości, czego konsekwencją było zesłanie ich na Ziemię. Oni również stracili pamięć i spotkali się po latach, oczywiście nie zapominając o swych uczuciach.
    Dziękuję za wspaniałą historię. Nawet mnie pobudziłyście do napisania opo o tej tematyce. Mam nadzieję że jeszcze coś przeczytam w Waszym wykonaniu. Pozdrawiam. Buziaki :****** Wasza Mysia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weryfikacja, weryfikacja... Dlaczego o niej zapomniałam!!?? Wybacz mi o Mysiu, ale jakoś pominęłam to w ustawianiu ustawień...
      Bardzo się cieszę, że historia przypadła do gustu, choć prawdę powiedziawszy nie przypuszczałam, że tak bardzo wpłynie ona na kogokolwiek :D Byłam przekonana, że zostanie ona zhejtowana, bo sama nie byłam pozytywnie nastawiona jak ją pisałam z Airą :D Ale jakoś poszło, napisałyśmy i dziękuję Ci bardzo!
      Pierwszy komentarz, ale jak mnie ucieszył!

      Jestem przekonana, że z Airą coś napiszemy, bo moja koleżanka sama wysunęła taką propozycję, z czego się niezmiernie cieszę, bo bardzo lubię tego typu pisanie (jak w moim komentarzu pod notką),

      Angie :)

      Usuń